czwartek, 14 marca 2013
Też jestem pacyfistką, nie lubię walki
Dzisiejszy wpis zainspirowany jest postem na moim ulubionym blogu który czytam ( polecam http://amciam.blogspot.com/ ) - autorka pisze o walce z nadwagą. Często słyszymy takie słowa - " całe życie walczę z nadwagą" czy "postanowiłam walczyć z otyłością". A ta otyłość to co - coś poza nami, obok nas ? Myślimy o niej jak o czymś z czym się nie identyfikujemy, co najchętniej byśmy oddzielili od tej cudownej reszty i wyrzucili na śmietnik. Traktujemy swoje ciało jak wroga, nie możemy na nie patrzeć i w związku z tym trzeba z nim walczyć. Karać je za odstępstwa od diety. Myślę, że dopóki tak to traktujemy, jak walkę - nie osiągniemy sukcesu. Może u mężczyzn słowo "walka" jest czymś innym, pociągającym i atrakcyjnym, ale mnie kojarzy się z bólem, strachem, buntem. Z wojną, przemocą, poniżeniem. I co, ja mam walczyć sama z sobą? Nie cierpię, gdy ktoś mi coś każe zrobić, co jest niezgodne z moją wolą, a sama mam się zmuszać do czegoś? Dlatego staram się tak ustawić to moje odchudzanie, żeby wyciągnąć coś przyjemnego dla siebie. Nie lubię ćwiczeń typu aerobik - z układami kroków - i na pewno nie będę na takie chodzić. Nie lubię biegać i nie zamierzam. Staram się wybrać taka aktywność fizyczną która sprawia mi przyjemność. Nie jem rzeczy które mi nie smakują tylko dlatego, że są niskokaloryczne. Muszę odnajdywać przyjemność w jedzeniu. Kupuję tylko dla siebie produkty które lubię a których moja rodzina nie je. Uwielbiam moje środy warzywne.Nie walczę. Nie zmuszam mojego ciała do rzeczy dla mnie nie do przyjęcia i niemożliwych, stąd tak długi termin osiągnięcia celu który sobie wyznaczyłam. Chcę go osiągnąć i jestem szczęśliwa że do niego podążam, bez walki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pani Ewo, a może tak jak kiedyś mi się zdarzyło wspomnieć spróbować indoor cyclingu? Nie mylić ze spinningiem, to nieco różne od siebie aktywności.
OdpowiedzUsuńTu opis: http://www.indoorcycling.pl/new/5/
W Łodzi są ze trzy miejsca gdzie odbywają się zajęcia (znam Atmosferę na Retkini i Saude na Widzewie).
O Atmosferze słyszałam dużo dobrego. A czym to się różni od spinningu? Jedna z moich znajomych dzieli ćwiczenia na "pocące" i "nie pocące" :) Rozumiem że te są "pocące"?
OdpowiedzUsuńPodam linka do filmu na którym Master Instruktor (jedna z czterech w Polsce) dość przystępnie tłumaczy, zrobi to lepiej niż ja ;)
OdpowiedzUsuńNa jej kanale można też znaleźć inne filmy, na jednym z nich podaje czym według niej różni się spinning i IC.
http://www.youtube.com/watch?v=PQxaHrbnSVg
Ja osobiście się pocę po zajęciach :)
Bardzo mi miło, że inspiruję :) A co do powyższego postu to oczywiście zgadzam się :) nic na siłę
OdpowiedzUsuńJa uważam , że jednak trzeba trochę powalczyć przynajmniej w moim przypadku , jeśli najpierw się leżało przed tv popijając cole i jedząc chipsy , to niestety teraz trzeba się wziąć w garść i powalczyć o lepszą sylwetkę :)
OdpowiedzUsuńTrzeba wziąć się w garść i się przyłożyć, bez tego nic nie osiągniemy, ja tylko nie lubię słowa walka :)
UsuńNigdy nie myślałam tak o odchudzaniu, ale ma pani rację. Nic na siłę, ale troche samodyscypliny się przyda. Ja dopiero zaczynam swoją przygodę o zdrowe i ładne ciało. Mam nadzieję, że mi się to uda. Póki co będę zaglądać na pani bloga, bo podoba mi się jak pani pisze. ;)
OdpowiedzUsuń