poniedziałek, 14 stycznia 2013

Jedzenie kompulsywne

Czy wiecie, że  jedzenie kompulsywne dotyczy 50% osób z otyłością i nadwagą ? Problem ten można zdefiniować jako napady jedzenia dużej ilości pokarmów z towarzyszącym poczuciem braku kontroli nad swoim postępowaniem, z głębokim poczuciem winy i frustracji po zakończeniu jedzenia. Oczywiście u poszczególnych osób problem ten ma różne natężenie, różna jest częstotliwość takich incydentów, ilość spożytych pokarmów w czasie jednego napadu. U jednej może występować raz w miesiącu, a w skrajnych przypadkach codziennie lub nawet kilkakrotnie w ciągu dnia. U jednej jest to przyjęcie 5000 kcal na raz, inna "wciągnie" dwa pączki i ma równie duże poczucie winy.
Podłożem objadania się są problemy emocjonalne, dochodzi do sytuacji kiedy automatyczną reakcją na stres lub napięcie jest jedzenie pozwalające zapomnieć o problemach, przeżyciach  czy czekających zadaniach i ważnych decyzjach do podjęcia. Najczęściej napad jedzenia poprzedzony jest pewną sekwencją zdarzeń, które go wywołują - nazywa się to "zapalnikiem". Zapalnikiem może być jakiś produkt spożywczy (np.słodycze ), przykra lub stresująca sytuacja, nadmierny głód, zbyt małe lub nadmierne wypełnienie żołądka podczas posiłku i wiele innych rzeczy. Osoba, która ma napady objadania się, nieco poza jej wolą, powinna zidentyfikować te sytuacje i unikać ich lub je rozpracować i przemyśleć, co można zrobić aby do tego nie doszło. 
Nie powiem, że nigdy nie zdarzają mi się incydenty jedzenia nadmiernej ilości pokarmów, kiedy to moja wola jest tak silna, że robi ze mną co chce :) Dzisiaj niestety miałam tego próbkę. Zastanawiam się, czym to było spowodowane - podejrzewam zbyt duży objętościowo posiłek na obiad lub naleśniki i ich zapach roznoszący się po całym domu, gdy wróciłam do domu ( w poniedziałki są u mnie rodzice i gotują obiad )
No więc zjadłam za dużo ( głównie orzeszki i ser żółty ). Ale to moja pierwsza "skucha" od 2 stycznia, na pewno nie ostatnia, na razie nie straciłam motywacji a przeciwnie, będę jeszcze bardziej się starać:) 

Acha, można już komentować anonimowo :) 

21 komentarzy:

  1. Podziwiam i trzymam kciuki.Pierwszy ra wydaje mi sie,ze odchudzanie nie jest takie straszne,bo wszytko zaczyna sie w glowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne że w głowie, teraz pracuję nad tym, żeby głowa powiedziała nogom żeby iść na ćwiczenia

      Usuń
  2. Zaczęłam się odchudzać również w styczniu i staram się w tym wytrwać. Do tej pory na żadnej diecie niestety nie wytrzymywałam dłużej niż kilka dni. Teraz mam nadzieję, ze będzie inaczej...ćwiczę silną wolę i ten blog bardzo mi w tym pomaga ;-) Trzymam kciuki za Panią, za siebie i za wszystkich, którzy starają się zgubić zbędne kilogramy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspierajmy więc się razem, proszę tu zaglądać, myślę że jeszcze ktoś się przyłączy, grupa daje wiekszą szansę na sukces. I pamiętajmy , że jednorazowa "skucha" niczego nie przekreśla!

      Usuń
  3. Jest godzina 22.46 i nie doczekalam sie wpisu z dnia dzisiejszego,obym nie stracila kielkujacej motywacji na jutrejszy dzien:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh.. a ja tak wybieram się do pani dr.. :( Kiedyś wydawało mi się, że nie ma problemu z wagą, że mogę sobie pozwolić na co nie co ale pomyliłam się.. Zaczęłam przybierać na wadze.. z drobnej osoby bo 160 cm wzrostu, waga 56 kg zmieniłam się w pampuszka o wadze 67 kg. Jestem załamana, czy jem, czy nie jem, waga nie drgnie a ja z każdym dniem bardziej siebie nie lubie i krępuję swojego ciała. Mam problemy hormonalne. Położono mnie w klinice endokrynologicznej, zrobione miałam badania i absurd sytuacji, nie poszłam do lekarza, który mnie prowadził aby zalecił leczenie. Stwierdzono między innymi zespół policystycznych jajników.. nieregularne miesiączki, wręcz wtórny brak - tak nazwała to pani doktor. Dostałam glucofage? Mam nadzieję, że poprawnie napisałam. Mam pracę, która uniemożliwia mi o określonych porach spożywanie "normalnych" posiłków a więc dzień wypełniony nerwami, w drodze do domu pojawia się głód. W domu otwieram lodówkę i byle co zjem w między czasie przygotowujemy posiłek. Niestety często napycham się w godzinach wieczornych, chodzę późno spać, najczęściej 24 - 1 w nocy i rano o 7 pobudka.. Nie umiem zmienić stylu życia. Cały dzień nerwowy, nic nie jem, wieczorem wracam i jem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze że jest Pani zdiagnozowana bo wiadomo jaką dietę zastosować. Najlepsza w PCO jest dieta o małej ilości węglowodanów. Można ułożyć taka dietę z prostych do przygotowania potraw, tylko powinna Pani uwierzyć że się uda. Skoro waga wzrosła z 56 do 67 kg, to niestety nie znaczy że na tym poziomie się zatrzyma, będzie rosła powoli dalej. Do każdego rodzaju pracy można dostosować sposób żywienia, im szybciej Pani nad tym zapanuje, tym mniejsza będzie praca przed Panią. Pozdrawiam i służę pomocą :)

      Usuń
    2. Pani Doktor, dziękuje za odpowiedź :)W takim razie potrzebuje pani pomocy!!! czy jest szansa spotkać się z panią ale w sobotę? Pozdrawiam seredcznie, Małgosia

      Usuń
    3. poproszę o Pani maila na adres gabinet@dietetyka-linea.pl

      Usuń
  5. Czy to możliwe że na pani diecie przez tydzień stosowania schudłam tylko 0,5kg :( bo ja ja stosuje i właśnie nie wiem czy to nie za mało :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że ja na początku schudłam więcej, nie znaczy, że tak będzie u każdego. Kobiety w moim wieku - a ja jestem młoda duchem ale ciałem niekoniecznie:) - gromadzą więcej wody, i właśnie ta woda na początku schodzi. Zobaczy pani że teraz u mnie będzie wolniej szło i będę się cieszyć , jak to będzie 0,5 kg. Czy stosuje Pani moją dietę z bloga czy była Pani u mnie?

      Usuń
    2. byłam u pani i mam dietę indywidualna staram się jeść tyle ile jest napisane nawet czasami mniej bo nie wszystko daje rade zjeść :(
      Katarzyna

      Usuń
  6. odpowiem Pani na adres mailowy, bo nie chcę ty publicznie pisać o Pani :). Proszę się trzymać, myślę że się ruszy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Podziwiam, też chciałabym mieć takie skuchy:( Zapraszam na bloga http://my-way-to-life.blog.pl/ Tam jest wszystko napisane. Nie daję rady, naprawdę:( To mnie niszczy i zabija :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedzenie kompulsywne... nawet nie wiedziałam, że coś takiego mam. Tylko, że jak mnie dopada to tyję do 8 kg w miesiąc, jem mnóstwo chociaż staram się omijać słodycze (nie mam z nimi problemu). Potrafiłam też tyle samo schudnąć w miesiąc na diecie Dukana ale zauważyłam jak bardzo obciążone są nerki przy jedzeniu samego białka. Teraz właśnie zaczęłam stosować dietę 5:2 - ufam, że się uda. Nie bardzo mogę ćwiczyć ale będziemy się starać chodzić z sąsiadką na "kijki", basenu też nie mam w pobliżu. Zresztą mam wrażenie, że całe moje zycie kręci się wokół jedzenia. Nie jem w ogóle ziemniaków, pieczywa, makaronów, ryżu i ... tyję.

    OdpowiedzUsuń
  9. kompulsywnejedzenie27.blogspot.com
    moja walka z nałogiem, zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  10. tez mam coś takiego, masakra jakaś, ale u mnie to przechodzi w napady trwające nawet tydzień, kiedy jem tylko i tylko słodycze. Po tej notatce trochę mi się rozjaśniło :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Niestety miałam ten problem przez wiele lat. Cieżko mi było wprowadzić nowe nawyki, ale jakoś dałam rade.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pracujemy z osobami objadającymi się od lat.
    Jedzenie kompulsywne jest do wyleczenia!

    http://psychologgia-plus.pl/objadanie-.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesli jest tu ktos, dla kogo nic nie zadzialalo - zadne terapie, diety, wykluczanie produktow I zmiana pracy, wpadnij posluchac co jedzenioholicy robia, zeby nie zrec. Kazda niedziela 19:30, konto Skype: wk_niedziela

    OdpowiedzUsuń